Recenzja gry „Allmoge” – tradycja, kolory i strategia w jednym pudełku

Wstęp – o co chodzi w tej grze?
„Allmoge” to gra planszowa, która już od pierwszego kontaktu urzeka swoim klimatem. Osadzona w szwedzkiej tradycji, przedstawia rodzinne zmagania młodszego rodzeństwa, które rywalizuje o zaszczyt pomalowania brudkistan, czyli tradycyjnej skrzyni ślubnej dla swojej najstarszej siostry.

Muszę przyznać, że ten fabularny wstęp bardzo mnie kupił – niby prosty motyw, ale ma w sobie coś ciepłego i oryginalnego. W dzisiejszych czasach, gdzie gry planszowe często zalewają nas epickimi, mrocznymi lub futurystycznymi motywami, „Allmoge” to przyjemny powiew świeżości. Coś bardziej domowego, wręcz folklorystycznego – a przy tym absolutnie nie infantylnego.

Mechanika gry – prostota spotyka głębię
Na pierwszy rzut oka „Allmoge” wydaje się bardzo prostą grą – wybieramy karty z układu w kształcie sylwetki panny młodej i układamy je przed sobą w określonym schemacie. Ale diabeł, jak to bywa, tkwi w szczegółach.

Zaskoczyło mnie, jak wiele decyzji trzeba podejmować w trakcie gry. Każdy wybór karty wpływa na to, które karty będą dostępne później – zarówno dla mnie, jak i dla przeciwników. Trzeba zatem myśleć kilka ruchów do przodu, planować swój wzór, a przy tym pamiętać o ograniczeniach przestrzennych (maksymalna siatka to 3 rzędy i 6 kolumn).

Nie brakuje też dodatkowych warstw taktycznych – symbolika kart (kwiaty, liście, serca, ptaki), specjalne karty z Dalahästen (słynnym konikiem z Dalarna) oraz wielokolorowe kwiaty, które mnożą punkty, sprawiają, że trzeba balansować między różnymi strategiami.

Przebieg gry – krok po kroku
Rozgrywka toczy się przez kilka rund, których liczba zależy od liczby graczy (2–4). Każda runda to „tworzenie wzoru” z 18 kart – tzw. „bride pattern”. Karty układa się w konkretnym układzie przypominającym sylwetkę panny młodej – od ramion, przez tułów, aż po stopy.

Każdy gracz po kolei wybiera jedną dostępną (niezakrytą) kartę z wzoru. Gdy zbierze swoją pierwszą kartę, kładzie ją przed sobą. Każda kolejna karta musi być dokładana do już posiadanych, w sposób przylegający (bokiem) i w granicach 3x6 kart.

Kiedy wyczerpią się wszystkie karty z bieżącego układu, tworzy się nowy „wzór panny młodej”, a Dalahäst (drewniany konik pełniący rolę startowego gracza) przechodzi w kolejnej rundzie do innego gracza (ruch przeciwnie do wskazówek zegara).

Gra kończy się, gdy każdy z graczy miał okazję być posiadaczem Dalahästa przez jedną pełną rundę.

Zasady gry – jasno i przejrzyście
Instrukcja, mimo że dwujęzyczna i zawierająca wiele grafik, jest bardzo przystępna. Reguły można wytłumaczyć w 5 minut, a pierwsza rozgrywka rozwiewa wszelkie niejasności. Podoba mi się to, że gra nie jest przeładowana zasadami – a mimo to daje satysfakcję z rozgrywki.

Punktacja też jest bardzo intuicyjna:

  • 1 punkt za każdy pełny symbol (kwiat, serce, liść).

  • 1 punkt za każdy symbol przylegający do karty z ptakiem.

  • Punkty za karty z konikiem Dala: im więcej, tym lepsza progresja (aż do 36 punktów).

  • Specjalne wielokolorowe kwiaty dają premię za wszystkie Twoje niebieskie kwiaty.

Ten system punktowy sprawia, że każde zagranie ma znaczenie i warto przeliczać możliwości.

Wykonanie gry – estetyczna perełka
Jeśli miałbym opisać wykonanie jednym słowem, powiedziałbym: przepiękne.

Grafiki są ręcznie malowane w stylu skandynawskiego folkloru – proste, ale niesamowicie klimatyczne. Karty są kolorowe, pełne uroku, a jednocześnie bardzo czytelne.

Dalahäst meeple (drewniana figurka konika) to świetny dodatek – nie tylko estetyczny, ale też funkcjonalny. Do tego bloczek do punktacji i ołówek – wszystko, co potrzebne, jest w pudełku.

Jakość komponentów jest bardzo dobra – karty są grube, dobrze się je tasuje, a pudełko ma kompaktowy, elegancki format.

Podsumowanie – czy warto zagrać?
Dla mnie „Allmoge” to jedno z większych pozytywnych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Ciepły, spokojny klimat, doskonała oprawa graficzna, dobrze przemyślana mechanika i tempo gry sprawiają, że chętnie wracam do niej przy okazji spotkań rodzinnych lub spokojnych wieczorów. 

To gra, która nie potrzebuje ogromnego hype’u ani masy dodatków – broni się swoją elegancją i spokojną głębią. Świetna jako przerywnik między cięższymi tytułami, ale też jako wprowadzenie do świata planszówek dla mniej doświadczonych graczy. 

Jeśli szukasz gry lekkiej, pięknej i z duszą – „Allmoge” zdecydowanie warto mieć na półce.

Plusy gry „Allmoge
  • Oryginalny temat i klimat – nieczęsto spotyka się gry o malowaniu skrzyni ślubnej!
  • Szybkie przygotowanie i rozgrywka – gra trwa ok. 20 minut.
  • Świetna jakość wykonania – ilustracje i komponenty są bardzo dopracowane.
  • Skalowalność – dobrze się gra zarówno we dwoje, jak i w czwórkę.
  • Przystępna dla nowych graczy – idealna do grania z rodziną.
Minusy gry „Allmoge
  • Ograniczona regrywalność – po kilkunastu partiach można poczuć powtarzalność.
  • Nieco abstrakcyjna interakcja – nie ma tu bezpośredniego „atakowania” przeciwników
Thank you to Games by Lyck for providing the game for review!