Lodowata pielgrzymka po moc bogów
Są gry, w których klimat jest dodatkiem do mechaniki. I są takie, w których klimat ciągnie cię za fraki od pierwszego akapitu instrukcji. Runar od początku mówi jasno: nie przyjeżdżasz na tę wyspę zwiedzać. Ścigasz się o boską moc, a każdy krok przypomina, że ten kto upadnie, wróci – ale zmęczenie, głód i ambicje nie przestają ciążyć.
Tematyka i świat gry
Runar wrzuca bohaterów w brutalne zmagania na Deathless Isle – miejscu, gdzie śmierć traci znaczenie, a wojownicy z różnych klanów polują na runiczne odłamki prowadzące do legendarnego artefaktu Runar. Klimat skandynawsko-mitologiczny nie jest tu tłem — on pcha fabułę do przodu.
Każdy scenariusz to nie tylko zadanie punktowe, ale mini-historia z własnymi napięciami:
• walka o potęgę i zemstę,
• nagły spadek zaufania między sojusznikami,
• przebudzenie stworzeń z innych światów Yggdrasilla,
• powolna destrukcja, zmęczenie i wyścig z czasem.
To nie jest gra o chodzeniu i zbieraniu błyszczących kamieni. To jest konflikt ambicji, krwi i chwały – aż do ostatniego tchnienia, które zresztą nie jest tu ostateczne.
Mózg paruje, serce przyspiesza
Każdy gracz prowadzi klan składający się z trzech bohaterów, a ci bohaterowie nie są wymienną siłą roboczą. Mają:
-
unikalne zdolności,
-
indywidualne pule kostek akcji,
-
własne talie 10 kart akcji,
-
własne sloty obrony i zasobów.
I to nie jest system „zagraj kartę i wykonaj efekt”.
Tu każda karta określa, który bohater jest aktywny, jakie kostki akcji pojawią się w puli i czy może włączyć specjalną umiejętność.
Każda akcja pociąga kolejne:
-
ruch,
-
ataki wręcz,
-
popychanie przeciwników,
-
zbieranie odłamków,
-
budowanie posągu ku czci bogów,
-
reakcje, które mogą przerwać plany przeciwnika.
Im lepiej znasz karty i kostki, tym głębiej możesz planować. I nagle okazuje się, że ta gra jest nie tylko o walce, ale też o timingu, ekonomii akcji i pułapkach psychologicznych.
Co dają punkty?
Instrukcja przygotowuje bardzo szerokie spektrum dróg do zwycięstwa:
-
Zbieranie żółtych lub niebieskich shardów (każdy to punkt)
-
Zadawanie obrażeń i nokauty przeciwników
-
Budowanie posągu (kolejne segmenty przynoszą punkty)
-
Realizacja misji i efektów scenariusza
Podoba mi się to, że Runar to nie wyścig do jednego celu.
To targowisko decyzji: czy szarżować po punkty, czy ucinać skrzydła przeciwnikom?
Gra nie nagradza jedynie agresji – liczy się spryt i elastyczność.
Regrywalność — ogromna, ale nie chaotyczna
Scenariusze mocno różnią się:
-
celami punktacji,
-
konstrukcją planszy,
-
balansowaniem między konfliktem a ekonomią,
-
pojawianiem się wrogów sterowanych przez Nemesis w kampanii B.
To nie jest „ta sama partia z innymi liczbami punktów”.
To jest inna gra o tym samym silniku.
Do tego bohaterowie rozwijają się między scenariuszami — zdobywają:
-
nowe zdolności,
-
artefakty,
-
bonusy kampanijne,
-
a nawet nowe poziomy — Legend Rank.
To wszystko oznacza jedno:
Runar nie kończy się po jednej kampanii — on rozkwita.
Poziom trudności i emocje
Runar nie jest grą „dla każdego”.
To gra dla osób, które umieją czerpać radość z:
-
trudnych decyzji,
-
planowania wielu kroków naprzód,
-
taktycznej agresji i kontroli planszy,
-
rozwijania postaci w długiej kampanii.
Gra karze za błędy, ale nagradza za pomysłowość.
Każdy sukces jest wywalczony, każdy punkt boli, każdy zwrot akcji wciąga jeszcze mocniej.
Bohaterowie – nie tylko statystyki, lecz charakter i historia na planszy
To, co szczególnie mnie zaskoczyło podczas gry, to fakt, że bohaterowie w Runar nie są anonimowymi pionkami o lepszych lub gorszych liczbach. Każdy ma swoją historię, napięcia, żale i obsesje.
Przykłady?
-
Gunnhild żyje tylko po to, by pomścić zamordowanego męża.
-
Arne wyrusza z własną misją, bo jego ojciec chciał porwać jego dzieci dla kultu magów.
-
Bjorn — kolos w pancerzu lojalności — idzie w bój ramię w ramię z córką, by dopaść swoją byłą żonę zdrajczynię.
-
Feima, Frida, Halvard, Brandr… każdy z nich mógłby być protagonistą osobnej opowieści.
I teraz najlepsze — te konflikty nie są tylko opisem w instrukcji. W grze widać je mechanicznie:
-
każdy bohater daje klanowi inną pulę kostek akcji,
-
każdy ma inne tempo ruchu,
-
Legend Rank daje unikalny styl gry — nie kosmetykę, a wyraźne zagięcie taktyczne,
-
umiejętności specjalne zmuszają do podejmowania trudnych decyzji: kiedy odpalić moc, a kiedy spróbować blefu.
Podsumowanie – Runar to gra, która zapada w pamięć
Runar nie jest gładką, grzeczną planszówką.
To dziki turniej ambicji klanów, które zrobią wszystko, by przejąć moc bogów.
Mechanicznie jest wymagająca, taktycznie bardzo satysfakcjonująca, a fabularnie — zaskakująco emocjonalna jak na czysto rywalizacyjny tytuł.
To jeden z tych tytułów, w których przegrana potrafi być epicka, a wygrana – zasłużona.
Thank you to Ludus Magnus Studio for providing the game for review!








